piątek, 3 sierpnia 2018


W marzeniach najważniejsze jest...


Ewidentnie, każdy codziennie zmaga się ze sobą. Spróbuj odmówić sobie kawałka czekolady, kiedy wręcz ona się na Ciebie patrzy i prosi: Zjedz mnie! Rano budzisz się, budzik dzwoni, a Ty zastanawiasz się, czy wstać i wstawić już wodę na kawę, czy pokusić się jeszcze o 5 minut drzemki, która w rzeczywistości przeradza się w kolejne 5 minut i później już nie masz czasu na kawę, bo spóźnisz się do pracy. 

Nie dziw się, że nie masz czasu na różne czynności, na odpoczynek, w czasie gdy sprawy, którym nie musisz poświęcać aż tyle czasu, bo później też będzie na to czas zajmują Ci wieczność. Pamiętaj o tym, że jeśli coś nie sprawia Ci przyjemności, a musisz to zrobić to ta czynność będzie Ci się dłużyć. 

Osobiście zastanawiałam się czy mimo swojej niepełnosprawności będę coś w życiu robić, co będzie mi sprawiało przyjemność. I wiecie co?  Będę! Udało mi się i zaczęłam działać. Wiedziałam, że nie ma nic za darmo. Znacie to uczucie, kiedy zawzięcie się jest po prostu silne? Ja znam. 
Pokazać im wszystkim, którzy nie wierzą, że się uda, że można.  I można, udało się. 
Stałam przed dużym wyzwaniem, przygotować się do studiów. W moim życiu pojawiło się dużo Przeciw. A to było 3 lata temu. Teraz wiem, że te moje wątpliwości, to było nic w porównaniu ile plusów zyskałam, kończąc te studia. I to nie jest kropka w tym rozdziale życia. Teraz też analizuję, mam już doświadczenie i wiem, że źle być nie może. Wierzę w to. 
Nie jestem optymistką. Ja należę do realistów, którzy się nie poddają. 
W głowie wszystkich pojawia się pytanie o akceptację, nowe miejsce,nowi ludzie, a my ciągle tacy sami . Ja też to miałam,a znajomi mnie zaakceptowali i powiem więcej nie było z tym problemu. 
Nie patrzyli się na mnie jak na cyborga na wózku. Warto się przekonać, bo może będzie super. 
Nikt mi nie wierzył, że jestem wstydliwa. Do tej pory przyjaciółki wręcz w żartach śmieją się z tego. 
Ja nadal twierdzę,że jestem . Chociaż studia dużo mi dały nabrałam tej śmiałości i wiary w to,że świat się zmienia. Podjęłam się zadania,który bez pomocy najbliższych nie byłoby do zrobienia. 
W gronie rodzinnym dostosowaliśmy się, do tego, że czekają nas małe podróże, że niekoniecznie codziennie w to samo miejsce, a później doszły przecież praktyki . I wiecie co ?  Daliśmy radę. 
Udało mi się w lokalnej społeczności pokazać, że niepełnosprawny da radę i można na nim polegać. 
Zmieniło to myślenie niektórych. A ja sama czułam się spełniona bo wkładałam w to wiele serca i pracy. Mój perfekcjonizm dał się mi we znaki. 
Wszystko to było wypełnione moją pracą. Marzenie się spełniło. Zostałam tym kim chciałam, dalej działam, edukuję się.
Właśnie odkryłam złoty środek: W marzeniach najważniejsze jest, by był pretekst do ich spełnienia. Nie można się poddawać, ranga marzeń jest różna. Musimy wstawać rano i planować, tyle ile trzeba. Później działania, praca to sukces do marzeń. Nie ma innej drogi, jak wierzyć, w to, że się uda.